poniedziałek, 1 września 2014

Fragment powieści "Kod Władzy": Rozdział 48 Książ, Polska

fot. blog.e-knapczyk.pl
Zachód słońca oglądany z  odległości kilku kilometrów od zamku wyglądał imponująco.
Marc zatrzymał samochód.
–  Spójrz w prawo – powiedział do Monik. – Cały czas skupiasz swój wzrok na mnie. – Uśmiechnął się. – Zobacz, jakie cuda.
Monik odwróciła głowę i zaparło jej dech.
–  Jestem oczarowana... co za widok!
–  Zgadzam się. To niesamowite.
Purpurowe niebo rozpościerało się nad zamkiem. Stali wpatrzeni w panoramę miejsca, które, jak się okazało, fascynowało nie tylko swoją historią.

 Marc?
– Tak?
–  Dzwoniłeś do Czochy?
–  Tak, dzwoniłem.
–  I co? Nie ma ich?
– Nie. Zamilkli oboje. Marc zastanawiał się, jak  ją pocieszyć. Nic nie przychodziło mu do głowy.
– Posłuchaj, poszukiwacze skarbów czasem zapadają się niespodziewanie pod ziemię. Historia złota nie tylko zapełnia zakurzone księgi niejednej biblioteki, ale miesza się ze współczesnością. Znasz historię złota z Fortu Knox? –  próbował ją zaciekawić.
–  Nie, a przynajmniej nic pasjonującego nie przychodzi mi do głowy. Możesz mi opowiedzieć? –  zaciekawiła się.
–  Wobec tego posłuchaj. –  Marc ucieszył się zainteresowaniem Monik. –  Kiedy hiszpańscy konkwistadorzy wyruszali za Atlantyk w poszukiwaniu legendarnych miast ze złota, wiedzieli doskonale, że jeśli im się uda, staną się nie tylko sławni z  powodu swojego odkrycia, ale  również czeka ich ogromne bogactwo. Dziś złote miasta również istnieją. Głęboko pod ziemią, w  bunkrach o  ścianach grubości jednego metra znajdują się hale o  powierzchni większej niż kilka połączonych ze sobą boisk do piłki nożnej. Wewnątrz, na grubych szpaltach, aż  po  sam sufit, ułożone są jedna na  drugiej sztaby złota. Te złote miasta znaleźć można w kilku miejscach na Ziemi. Położenie niektórych z nich jest jawne, o istnieniu innych wie jedynie grupa wybranych osób. Gdy dociekliwy badacz przyjrzy się bliżej tematyce złota, zauważy, że chociaż upłynęło blisko pół milenium od czasów, gdy  konkwistadorzy przemierzali amazońską dżunglę, o ten cenny kruszec wciąż prowadzi się wojny, kłamie, oskarża i  zabija. Walka ta jest poważną grą, w  której udział biorą rządy najpotężniejszych państw świata, ich służby specjalne, media, banki i korporacje. A także ukryte przed światem grupy wpływu.
Monik zamyśliła się. Dotąd była pewna, że  poszukiwacze
skarbów to jedynie wymysł filmowców, ewentualnie zajęcie lu-
dzi z innych epok.
–  Pocieszyłeś mnie trochę. Mam nadzieję, że  naszej parze
rzeczywiście nic się nie stało i szukają teraz kolejnych niezwykłych miejsc, może nawet zaginionego złota. – Zamilkła na moment. – Marc, powiedz mi, co robimy dalej? Masz jakiś plan?
Zastanowił się przez chwilę.
–  Nie będziemy tam wracać. Tutaj również nie zostaniemy.
Jestem trochę zmęczony i ty pewnie też. Przez tydzień nic tu nie załatwimy. Nie będziemy wracać do  redakcji. Rozmawiałem z naczelnym. Docenia naszą pracę, na szczęście. – Uśmiechnął się. – Mamy polecenie odpocząć i, jak nam się uda, drążyć temat dalej. Wracamy na Mazury. Nie dokończyliśmy tam naszej misji, dla której tu przyjechaliśmy. Jedziemy do chaty Kajetana. Poul też tam przyjedzie, a może nawet już tam jest.
Monik poprawiła opadające na czoło włosy.
–  Masz rację, a  pomysł bardzo mi się podoba. Wracajmy.
Przenocujemy gdzieś po drodze. Bardzo mi tylko żal, że nasi znajomi tropiciele skarbów gdzieś zaginęli, wiesz?
–  Wiem, mnie również żal.
Marc pocałował ją. Samochód ruszył. Skierowali się na drogę do Wrocławia. Nie zdołali jednak do niego dotrzeć. Miejsce jakie wybrali na nocleg okazało się niezwykłe. Biała fasada pałacu w Kraskowie, opleciona roślinnością i przepiękny park, tworzyły atmosferę przepychu, ale  równocześnie odczuwalnej gościnności, która zachęcała, by wejść do środka. Nocowanie w zwyczajnych hotelach wydało im się nudne, zwłaszcza po urokach ostatnio odwiedzanych zamków. Zapragnęli pozostać w  atmosferze historycznej tajemniczości. Równie miłe zaskoczenie czekało Marca i Monik po otworzeniu drzwi do apartamentu. Złożony z  ogromnego salonu i  mniejszej sypialni, zaskakiwał pięknie urządzonym wnętrzem, pełnym gustownych mebli. Uwagę przykuwał fortepian, który, jak się później okazało, służył nie tylko ozdobie. Klimat tego miejsca był starannie przemyślany –  drewniane drzwi do  łazienki przywiezione z  dalekiej Balii,
ozdobione były złotem...
Ta atmosfera sielanki, elegancji i gościnności była dla nich jak  antidotum na  wydarzenia ostatnich dni. Chłonęli piękno wnętrza. Spłynął na  nich spokój i  poczucie bezpieczeństwa – mieli czas tylko dla siebie.
Kiedy obudzili się rano, dobiegł ich dźwięk fortepianu – ktoś grał w apartamencie obok.
–  To chyba Chopin – zauważyła Monik.
–  Chyba tak – odparł Marc. – Będzie mi żal stąd odjeżdżać.
– Spojrzał na Monik. – Mam wrażenie, że tobie również.
Uśmiechnęła się do niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf