czwartek, 29 października 2015

Polak odkrył nową metodę leczenia raka. Nie podoba się to jednak wielkim koncernom!

Czy Polak za granicą może odnieść sukces? Jak najbardziej, dowodzi tego historia Stanisława Burzyńskiego, twórcy rewolucyjnej metody zwalczania raka. Jednak nawet w Stanach Zjednoczonych polski naukowiec musi zmagać się z oporem władz i biznesowych elit. 

Stanisław Burzyński, healthycures.org


Pochodzący z Lublina lekarz i biochemik Stanisław Burzyński od 1970 roku mieszka w Stanach Zjednoczonych, ma praktykę w Houston w Teksasie gdzie otworzył także Burzynski Research Institute zajmujący się badaniami nad komórkami nowotworowymi. W swoich badaniach koncentrował się na wykorzystaniu antyneoplastonów, które jego zdaniem są skutecznym lekarstwem powstrzymującym rozwój komórek rakowych. Tutaj jednak zaczynają się schody, gdyż wyniki badań Burzyńskiego nie są uznawane przez ogół lekarzy a jego badaniom rząd rzuca kłody pod nogi.


Antyneoplastony łączone są w terapią genową, w klinice Burzyńskiego analizowanych jest 24 tysiące różnych genów, które następnie łączy się w odpowiednimi, opartymi na węglowodorach lekami oraz dostosowaną do indywidualnych potrzeb dietą. Dzięki postępom w genetyce Burzyński jest dziś w stanie przygotować skuteczną, indywidualną dietę dla każdego. 

Rosnąca skuteczność metody Burzyńskiego nie podoba się wielkim koncernom farmaceutycznym i całej branży medycznej, która z tradycyjnej metody leczenia raka uczyniła niezwykle dochodowy biznes. Oficjalnie technologia antyneoplastonów nie jest uznawana, jednak dziwnym trafem przy pomocy jednego z byłych pracowników polskiego lekarza rząd USA i firmy z branży farmaceutyczne złożyły już jedenaście wniosków o opatentowanie jego rozwiązań, w wyniku tego procesu Burzyńskiemu przedstawiono zarzuty kradzieży własności intelektualnej, ale finalnie zostały one oddalone. 

Doktor Burzyński nadal pracuje nad udoskonaleniem swojej metody, prognozy są wielce obiecujące, a opór jaki napotyka może być najlepszym dowodem na to, że jest na dobrej drodze.





6 komentarzy:

  1. Problem w tym, że "skuteczność" leków Burzyńskiego jest wyłącznie hasłem marketingowym. Burzyński zgodził się przeprowadzić tylko jedno badanie kontrolowane swoich leków, z udziałem zewnętrznych monitorów, i w badaniu tym wszyscy pacjenci umarli. Od tego czasu odmawia przeprowadzania jakichkolwiek innych formalnych badań skuteczności. Cały marketing więc opiera się na opowieściach "wyleczonych pacjentów". Warto zauważyć, że Burzyński nie ma problemu z pobieraniem 100-200 tys. dolarów od każdego chorego za "leczenie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że totalnie nie wiesz co mówisz, przeczytałeś jałowy tekst na Wikipedii i specjalistę udajesz.. Polecam zainteresowanym:
      https://www.youtube.com/watch?v=IwvjcCdmCPI
      https://www.youtube.com/watch?v=njg2RzDE75s

      Usuń
    2. Kim jesteś? Jakie są Twoje kompetencje? Z Twojego wpisu wynika, że nikim. Bez urazy. Ewentualnie: kogo (jaką firmę?) reprezentujesz?

      Usuń
    3. Który koncern Ci płaci?? Panie Ruciński??

      Usuń
  2. Organizm każdego człowieka ma wbudowany cudowny, samoleczący mechanizm. Trzeba tylko poznać jego działanie, uwierzyć i stosować. Od wieków ludzie sami leczyli przeróżne choroby i nie potrzebowali do tego chemii, bo jej na szczęście wtedy nie było. Tym, którzy teraz napiszą, że wtedy wszyscy chorowali i nie dożywali 50 lat, proponuję uważną lekturę wiedzy z niezależnych źródeł, w tym rosyjskich. To od nas, Słowian, nowoczesna kiedyś Francja i jej sąsiad poznali zasady używania umywalki, wanny, wodociągu, Przestali załatwiać się w kącie i młoteczkami zabijać wszy i pchły na swoich głowach, a nam w prezencie dali chorobę francuską, rozpustę i inne obyczaje nie znane nam przez wieki.
    Jednym z najważniejszych i skutecznych sposobów diagnozowania i samoleczenia własnego organizmu jest spożywanie własnego moczu. Zwierzęta robią to machinalnie podczas swojej codziennej toalety i to kilka razy dziennie. Wtedy to organizm pobiera próbki wszystkich substancji zawartych w moczu i przesyła je do swojego laboratorium. Po diagnozie natychmiast wysyłane są antyciała i substancje odżywcze, którymi dysponuje nasz organizm i leczenie rozpoczyna się bez naszej wiedzy. Sposób ten do dzisiaj powszechnie stosowany jest w wielu krajach świata, o czym milczą media sterowane mamoną, której nie brakuje m.in. przemysłowi chemicznemu, szumnie zwanemu farmaceutycznym. Tą to drogą poszedł pan Burzyński, który od samego początku, jeszcze w Polsce, zajmował się uzdrawianiem ludzi przy pomocy ich własnego moczu. Zaznaczę tu, że również stosowany jest mocz innych osób, ale o tym kiedy indziej. Potem pan Burzyński opuścił naszą Ojczyznę, bo miał tu wielu oponentów. Udał się za Wodę, gdzie do dzisiaj skutecznie pomaga wielu osobom. Przeciwnicy wytkną tu, że wiele osób zmarło. Niech zatem pomyślą, że usunąć raka, a wyleczyć zniszczone organy, to dwie różne sprawy. Kiedy rak buszował wewnątrz, poczynił spustoszenia, które w wielu przypadkach są już nie do usunięcia. No, może na razie tyle, bo oczami wyobraźni czuję te grymasy na twarzach na myśl o piciu "sików".
    Na koniec zadam pytanie - to dlaczego na początku badań robi się analizy moczu na zawartość wartościowych substancji, a kału na bakterie i pasożyty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytalam rozne pozytywne artykuly o urynoterapii, jednak dalej jest ona dziwnie tlumiona. A jako dodatkkwy naturalny mechanizm polecam glodowke lecznicza (absolutne niejedzenie niczego przez +3 dni, na pare dni mozna odpuscic sobie tez wode, spokoj i powolny powrot do jedzenia na lekkostrawnych pokarmach)

      Usuń

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf